Piękny odcień skóry jest marzeniem każdej kobiety, ale przyszłe mamy nie powinny z jego powodu wystawiać się na słońce. Jakie są alternatywy? Podpowiadamy, czy wybrać balsam brązujący, czy opalanie natryskowe w ciąży.
Opalanie w ciąży jest zdecydowanie niewskazane, zwiększając ryzyko odwodnienia i plam hiperpigmentacyjnych, ale także obniżając poziom kwasu foliowego w organizmie. Czy to oznacza, że przez całe dziewięć miesięcy musisz wyglądać jak przysłowiowa córka młynarza? Niekoniecznie. Odrobina koloru może poprawić samopoczucie, a ponadto pomaga ukryć takie przypadłości jak pajączki czy żylaki na nogach.
Sprawdź, jak pozbyć się żylaków po ciąży: https://niebieskiepudelko.pl/zylaki-w-ciazy/
Najłagodniejszym sposobem na zmianę kolorytu skóry jest balsam brązujący, czyli pielęgnacyjny kosmetyk, który przede wszystkim nawilża skórę, a dodatkowo stopniowo ją „opala”. Ten ostatni efekt możliwy jest dzięki zawartości dihydroksyacetonu (DHA), czyli związku chemicznego wchodzącego w reakcje z aminokwasami obecnymi w warstwie rogowej naskórka. W rezultacie powstają cykliczne i linearne polimery, które nadają skórze kolor naturalnej opalenizny.
Zgodnie ze współczesnym stanem wiedzy DHA nie stwarza żadnego zagrożenia dla płodu w łonie matki. Balsam brązujący w ciąży może być więc stosowany bez wyrzutów sumienia, o ile nie jesteś uczulona na któreś ze składników preparatu.
Plusy: Kosmetyk jest relatywnie tani, a jego aplikacja jest prosta. Efekt opalenizny rozwija się z czasem, w miarę regularnego stosowania, więc efekt jest naturalny.
Minusy: Balsam brązujący w ciąży może nie zapewnić Ci natychmiastowego efektu „wow” – jeśli nie jesteś miłośniczką codziennych rytuałów, możesz być rozczarowana skutecznością.
Samoopalacze działają na tej samej zasadzie co kremy brązujące, ale zawierają znacznie więcej DHA. W rezultacie efekt jest szybszy i silniejszy. Co warto podkreślić, DHA w samoopalaczach nie jest tą samą substancją co suplement DHA – w tym drugim przypadku chodzi o kwas dokozaheksaenowy, wywierający wręcz korzystny wpływ na zdrowie ciężarnych. Dihydroksyaceton nie nadaje się do spożycia, ale badania naukowe potwierdzają, że stosowany na skórę nie przenika do krwioobiegu, więc jest bezpieczny dla płodu.
Plusy: Samoopalacz w ciąży pozwala uzyskać pożądany efekt opalenizny już po jednym zastosowaniu.
Minusy: Im więcej DHA, tym silniejszy aromat, który nie musi się podobać – zwłaszcza wrażliwemu powonieniu. Ponadto samoopalacz należy stosować znacznie precyzyjniej i ostrożniej, aby nie pozostawić na ciele nieestetycznych smug. Kobietom w trzecim trymestrze równomierne rozpostarcie kosmetyku może stwarzać problemy.
Jeszcze jedną alternatywą dla ciężarnych, które marzą o brązowej skórze bez słońca, jest opalanie natryskowe. Mowa o procedurze wykonywanej w specjalistycznych gabinetach za pomocą niskociśnieniowej maszyny, która rozpyla spray z DHA o stężeniu 3-5% równomiernie na skórze. Niestety, w tym przypadku nie da się wykluczyć przypadkowej inhalacji preparatu ustami lub nosem, a ponieważ wpływ DHA w formie wziewnej na płód nie został zbadany, opalanie natryskowe w ciąży nie jest zalecane.
Plusy: Równomierna opalenizna o pożądanym odcieniu, bez smug.
Minusy: Wysoka cena oraz brak danych na temat bezpieczeństwa dla płodu.
Podsumowując, nie ma żadnych przeciwwskazań, żebyś stosowała kremy brązujące i samoopalacze w ciąży, o ile nie cierpisz na alergie i choroby skóry. Opalanie natryskowe w ciąży jest jednak oficjalnie odradzane. Przypominamy przy okazji, że przyszłe mamy nie powinny też korzystać z solarium, ze względu na ryzyko przegrzania, odwodnienia i rozwoju nadwrażliwości skóry.
Dodaj komentarz