Niby noworodki czują się w wodzie jak ryby dzięki dziewięciu miesiącom spędzonym w łonie matki. W praktyce pierwsze kontakty maluszka bywają dość dramatyczne i stresujące.
Niektóre dzieci sprawiają wrażenie, jakby urodziły się ze skrzelami – każdy kontakt z wodą sprawia im olbrzymią radość, a pływanie wydaje się instynktem wrodzonym. Tym większa desperacja, gdy twoja pociecha krzyczy w niebogłosy na sam widok wanienki, a wypad na basen jest drogą przez mękę dla całej rodziny. Co robić?
Można usłyszeć opinie, że najlepiej uczyć dzieci pływać od najmniejszego, bowiem do szóstego miesiąca życia mają one naturalny instynkt pozwalający im przebywać pod wodą bez krztuszenia się. I choć obserwacja ta jest zgodna z prawdą, nie ma sensu z tego powodu sztucznie przyspieszać basenowej edukacji – rzeczywistość wygląda bowiem tak, że większość dzieci ów naturalny instynkt mimo wszystko zatraca, a potem uczy się od nowa funkcjonować z wodą.
Oficjalne źródła mówią, że dziecko można brać do głębszej wody, gdy tylko zagoi się pępek. Niektórzy czynią też poprawkę na pierwszą dawkę obowiązujących szczepień, ale zalecenie to dotyczy tylko kąpielisk publicznych – domowy basen powinien być w tym zakresie bezpieczny. Faktycznie więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby kąpać się z 4-tygodniowym bobasem. Pozostaje pytanie czy warto?
Większość z nas skazana jest bowiem na baseny publiczne, a nawet te specjalnie przystosowane dla niemowląt niosą ze sobą pewną dozę ryzyka związanego z bakteriami i stosowaną chemią. Poza tym, w zależności od pory roku i możliwości logistycznych przeprawianie się po basenie do domu nie musi wcale wyjść maluszkowi na zdrowie. Sama mama wreszcie może nie czuć w kilka miesięcy po porodzie ochoty na kąpiel. Na pewno więc nie należy robić nic na siłę – nawet, jeśli zaczniesz edukację pływacką po ukończeniu 1 roku życia, i tak możesz wychować znakomitego pływaka! Zdaniem wielu lekarzy nie ma żadnych dowodów wskazujących na korzyści pływania z dziećmi w pierwszych 12 miesiącach ich życia.
Protesty przy kąpieli wbrew pozorom nie są zwykle związane ze wstrętem do H20. Maluszki są bowiem z natury delikatne i wrażliwe, a współczesny system wychowy czyni je jeszcze delikatniejszymi. Czyż wszak od porodu nie wystrzegamy się chłodu i przeciągów, otulając brzdąca niemal do przesady?
Trudno się dziwić, że proceder kąpieli staje się w takich okolicznościach wielkim dyskomfortem. Już samo przebywanie nago dla wielu niemowląt oznacza poczucie nieprzyjemnego chłodu, a woda w zalecanej temperaturze ciała i tak jest wyzwaniem dla zmysłów. Do tego dochodzą takie nieprzyjemności jak przypadkowe chlapanie na twarz i w oczy, i katastrofa gotowa. Nie będzie dla nikogo niespodzianką, że niemowlęta hartowane od pierwszych dni darzą wodę większą sympatią.
Zaznajamianie niemowlęcia z wodą z pewnością warto rozpocząć w domu. Nawet, jeśli trafił się nam „kąpielowy krzykacz” metodą cierpliwości i łagodnej perswazji można przełamać w dziecku awersję. Po pierwsze więc, starajmy się aby sama atmosfera kąpieli była zabawna – nigdy nie pokazujmy po sobie stresu z nią związanego. Zabawki, śpiewanie, przytulanie – wszystko to pomaga maluszkowi oswoić się z koniecznością mycia.
Po drugie, samą kąpiel warto wykorzystać na przełamywanie barier. Woda w oczach (bez mydła oczywiście) to nic złego, więc nie wycierajmy niemowlęciu buzi przy każdym chlapnięciu. Leżenie na pleckach z lekko zanurzoną głową to zaś pierwszy krok w kierunku pływania – zmieniajmy więc nieustannie pozycje w wanience, tak aby malec przyzwyczaił się do różnych wariantów zanurzenia. Krokiem jeszcze dalej jest wspólny prysznic.
W ramach edukacji basenowej warto natomiast:
Oswajanie z wodą może być wielką frajdą, która pozytywnie odbije się na osobowości i zdrowiu potomstwa. Aby „nie wylać dziecka z kąpielą” pamiętajmy jednak o podstawowych warunkach bezpieczeństwa:
Woda może stać się wielką zabawą i sprzymierzeńcem zdrowego dziecka. Trzeba jednak oswajać się z nią tak, aby nie wyrządzić maluszkowi fizycznej ani emocjonalnej krzywdy.
Tagi: kąpiel noworodka, pływalnia dla dziecka
Dodaj komentarz