Podróżowanie z małym dzieckiem ma wiele uroków, ale bywa także nie lada wyzwaniem logistycznym, zwłaszcza, jeśli zdecydujesz się na drogę lotniczą…
Z jednej strony bowiem, podróżowanie autem zapewnia rodzinie więcej swobody w zatrzymywaniu się i pozwala dostosować grafik do potrzeb maluszka. Ale linie lotnicze kuszą coraz tańszymi biletami oraz dostępem do ładnej pogody w zasięgu zaledwie kilku godzin. Co zaś najważniejsze, dziecko do dwóch lat nie płaci nic za przelot, więc dla rodziców może być to ostatnia okazja, aby wypocząć za morzem, za rozumne pieniądze.
Poza oczywistymi ograniczeniami co do celu podróży – idealnie, aby nie był zbyt upalny i nie był obarczony ryzykiem chorób zakaźnych – planowanie lotu z niemowlakiem powinno uwzględniać jeszcze kilka kryteriów. Przede wszystkim doświadczenia wskazują, że malutkie dzieci są w lepszym nastroju rano i łatwiej znoszą niedogodności po przespanej nocy. Jeśli istnieje taka możliwość, wybieraj więc loty przedpołudniowe, które nie będą kolidować z wieczorną płaczliwością i zmęczeniem. Niestety, krzyczące niemowlę na pokładzie to jeden wielki stres – nie tylko dla współpasażerów, ale także dla samych rodziców. Nie bez znaczenia jest również wybór miejsca siedzącego – to przy oknie zapewnia więcej prywatności, co przydaje się podczas karmienia, to w korytarzu pozwala natomiast bez problemów wstawać do toalety na przewijanie. Warto rozważyć obie opcje.
Wreszcie, im krótszy całościowy okres przelotu, tym dla wszystkich lepiej. W pierwszym roku życia dziecka warto więc zrezygnować z 8 godzinnych lotów, a te krótsze dobierać tak, aby ewentualne przesiadki nie oznaczały spędzenia całego dnia na lotnisku.
Przed podróżą koniecznie sprawdź wszelkie restrykcje dotyczące bagażu podręcznego określone przez danego przewoźnika. Linie lotnicze różnią się bowiem w zakresie ilości i wielkości dozwolonych toreb do wzięcia na pokład, a podróżując z niemowlęciem trzeba pakować się bardzo racjonalnie. Podstawa to oczywiście pieluszki i zwilżane chusteczki, ale tych nie warto brać zbyt wiele. Najlepiej spakować paczkę, w której została jedynie ćwierć, a pieluszki policzyć na zasadzie normalna ilość na dany okres czasu plus dwie na zapas. Zaoszczędzone miejsce w torbie przyda się na jeden zestaw ubranek na przebranie, zapasową koszulkę dla mamy, smoczki oraz małe zabawki, które zajmą uwagę maluszka. Na potrzeby podróży warto kupić jedną czy nowe zabawki, bo efekt nowości ma swój nieugięty czar, ale nie zapominajmy o tych najulubieńszych. Poza tym przydać się może lekki kocyk do okrycia śpiącego dziecka oraz anatomiczna poduszka pod głowę dla mamy (dostępna również w wersji nadmuchiwanej).
Obostrzenia dotyczące płynów w bagażu podręcznym najczęściej nie dotyczą butelek z wodą czy mlekiem dla dziecka, choć rodzic może przy odprawie być poproszony o napicie się łyczka na pokaz. W plastikowym zamykanym woreczku warto natomiast mieć małą dozę środka dezynfekującego. Wreszcie, mądra mama ma również zawsze w zanadrzu worek plastikowy, w którym można szczelnie zamknąć pobrudzone ubranka.
Nawet najkrótszy lot zawsze wiąże się ze spędzeniem sporej ilości czasu na lotnisku – oficjalne zalecenia wymagają przybycia z minimum 90-minutowym wyprzedzeniem. Niemowlę, które jeszcze nie chodzi, warto mieć w tym czasie w nosidełku lub chuście. Istnieje co prawda możliwość wzięcia ze sobą na pokład składanego wózka lub fotelika samochodowego, ale nie każde linie przewidują taką opcję i może się ona wiązać z dodatkowymi kosztami. Aby urozmaicić sobie i dziecku okres czekania warto zawczasu zapoznać się z planem danego lotniska i jego usługami. Pokoje do karmienia to dziś w wielu portach standard, a czasem można liczyć również na typowo dziecięce atrakcje w postaci małych placów zabaw czy ciekawych wystaw.
I choć personel na lotniskach zwykle daje we wszystkim pierwszeństwo rodzicom z małymi dziećmi, praktyka pokazuje, że często warto być na końcu kolejki do odprawy. Przede wszystkim bowiem zmiana pieluszki w ostatnim momencie może ułatwić podróż, natomiast sam czas przebywania na pokładzie samolotu – mało interesującym i raczej stresującym dla dziecka – warto ograniczyć do minimum.
Dziecko do dwóch lat nie płaci za bilet, ale podróż spędza u mamy lub taty na kolanach. Jeśli jest was dwójka, lot na pewno będzie łatwiejszy, ale i tak nie da się przewidzieć wszystkich reakcji malucha. Sam start wymaga dość restrykcyjnej pozycji z zapiętym pasem, która często się niemowlakom nie podoba i może być oprotestowana. Kolejny powód do płaczu to ból w uszach spowodowany nagłą zmianą wysokości – można mu ulżyć, dając dziecku coś do picia lub karmiąc podczas startu i lądowania. Dalej problemem może być długość samego lotu i warunki uniemożliwiające rutynową drzemkę – światło, odgłosy, brak wózka czy łóżeczka.
W okresach, gdy pasy nie muszą być zapięte, warto przejść się z maluchem po pokładzie i pokazać mu ludzi wokół – czasem uśmiechy i krótkie rozmowy potrafią zrelaksować nawet dziecko. Personel też zwykle stara się być pomocny, więc nie wahaj się poprosić o ciepłą wodę do butelki czy koc, jeśli nie masz swojego.
Rodzic, który rozumie stres, jakim dla maleńkiego człowieczka może być podniebna podróż, zrezygnuje z własnego relaksu pt. „wino i film” i poświęci całą uwagę dziecku. Śpiewanie, czytanie, tulenie i rozbawianie prostymi grami to najlepszy sposób, aby odwrócić uwagę niemowlęcia od powodów do płaczu. A jeśli już pociecha wybuchnie i nie będzie dała się łatwo uspokoić, nie pogarszajmy swojej sytuacji poczuciem winy – każdy kiedyś udaje się w podróż z dzieckiem i każdy będzie chciał liczyć na wyrozumiałość współpasażerów.
Dodaj komentarz