Dzieci bywają niepokorne jeszcze przed narodzinami, a efekty tej niesubordynacji mogą znacząco wpływać na przebieg akcji porodowej, a także ich późniejsze zdrowie.
Do pewnego momentu płód ma pełną swobodę ruchów w macicy i wykorzystuje ją z korzyścią dla siebie – fikając koziołki, kopiąc, rozpychając się łokciami. Ale im mniej miejsca i bliżej porodu, tym dziecko robi się pasywniejsze, zajmując w końcu pozycję, w której ma wyjść na świat. Niestety, nie zawsze jest to pozycja sprzyjająca…
W ogromnej większości przypadków Matka Natura działa bez zarzutu i płód w okolicach 34 tygodnia ciąży przyjmuje optymalne położenie i czeka w nim dalszych 4-6 tygodni, aby w końcu wydać pierwszy krzyk. Ta najbardziej naturalna i pożądana przez ginekologów pozycja wymaga, aby płód ustawiony był głową w dół, w kierunku kanału rodnego i jednocześnie twarzą do pleców matki. Fachowo mówi się o podłużnym, główkowym ułożeniu płodu.
Zwrócenie się w kierunku kręgosłupa matki ma dość duże znaczenie – sytuacja ta sprawia bowiem, że główka dziecka idealnie wpasowuje się w krzywiznę odcinka miednicowego i tym samym najlepiej naciska na szyjkę macicy, prowokując szybsze rozwarcie i idealne warunki do opuszczenia macicy. Czasami dziecko jest przesunięte bardziej na prawą lub lewą stronę macicy, ale te odchylenia od symetrii nie mają większego wpływu na przebieg porodu.
Położenia podłużne główkowe dotyczą nawet 98% wszystkich ciąż, ale niestety, nie zawsze oznaczają brak komplikacji. Bywa bowiem, że choć płód ustawi się główką w dół, to jego twarz skierowana jest w stronę brzucha matki, a nie jej pleców. Nie jest to wskazanie do chirurgicznej interwencji przy porodzie, ale lekarze ostrzegają, że sama akcja porodowa może być dłuższa i boleśniejsza. Płód nie może bowiem w tym położeniu podkulić główki i miewa trudności z przedostaniem się przez najwęższą część kanału rodnego. Dla matki może to też oznaczać niezwykle silne bóle pleców w trakcie porodu, które zwiększają prawdopodobieństwo skorzystania ze znieczulenia zewnątrzoponowego.
Dobra wiadomość jest taka, że spora część dzieci otacza się o 180 stopni w trakcie trwania akcji porodowej i po początkowych problemach, proces znacznie przyspiesza. Warto również wiedzieć, że zdaniem naukowców pozycji główkowej tylnej sprzyja siedzący tryb ciężarnej i brak regularnego ruchu.
Pozycja pośladkowa, czyli położenie podłużne miednicowe, jest najlepiej znaną komplikacją związaną z ułożeniem płodu. W skrócie chodzi o to, że dziecko ustawia się główką do góry, ale wariantów tej pozycji może być więcej. Statystyki mówią, że fenomen ten pojawia się w jednej na 25 ciąż, a więc nie tak znów rzadko.
Najczęściej pupa płodu naciska na kanał rodny, a nogi wyprostowane są w kierunku głowy. Bywa jednak też tak, że nóżki dziecka są skrzyżowane i również naciskają na szyjkę macicy – płód siedzi niemal po turecku. Zdarza się również, że jedna nóżka jest bardzo wyprostowana i jako pierwsza wsuwa się do kanału rodnego.
Naukowcy sugerują, że zajęcie przez płód pozycji pośladkowej może mieć bezpośredni związek ze zbyt małą ilością wody płodowej w macicy, nietypowym kształtem organu lub mięśniakami. Położenie miednicowe jest również częstsze dla ciąż mnogich.
Pozycja pośladkowa przed wiekami oznaczała często nawet śmierć dziecka lub matki w czasie porodu! Dziś wszystko zależy od odpowiednio wczesnego wykrycia nieprawidłowości i należytego przygotowania się. Istnieje na przykład szansa manualnego obrócenia płodu w macicy, tak, aby skierował się główką do dołu. Manewr ten wykonuje się zwykle do 37 tygodnia ciąży, kiedy w macicy jest jeszcze dostatecznie dużo wody płodowej. Kończy się on sukcesem w ok. 50% przypadków.
Czasami dziecko samo, spontanicznie obraca się jeszcze po 36 tygodniu, a nawet po rozpoczęciu akcji porodowej, a istnieje wiele przesłanek wskazujących, że określone ruchy matki – chodzenie, kołysanie, tańczenie – są zachętą dla płodu do wykonania połowicznego salta.
Jeśli nic nie wskazuje jednak na to, aby płód miał zająć pozycję główkową, najczęściej lekarze sugerują poród przez cesarskie cięcie. Szczególnym wskazaniem do tej procedury, jest sytuacja, gdy pierwsza w kanale rodnym ma się znaleźć stopa maluszka. Niestety, doświadczenia uczą nas bowiem, że poród pośladkowy wiąże się z wysokim ryzykiem poważnych uszkodzeń płodu, uszkodzenia lub zablokowania pępowiny, oznaczającymi niedotlenienie mózgu dziecka oraz utknięcia płodu w kanale rodnym, co z kolei wymaga użycia kleszczy.
Stosunkowo rzadko zdarza się, że płód, zamiast obrócić się wzdłuż osi kręgosłupa, zajmuje pozycję poprzeczną – niby leżąc na plecach na dnie macicy. Jeśli do dnia porodu dziecko nie obróci się głową w dół, w tym przypadku bezwzględnie wymagane jest cesarskie cięcie, bowiem sytuacja grozi wypadnięciem pępowiny. Mówimy o nim, gdy pępowina rodzi się wcześniej niż płód, co stwarza zagrożenie dla jego życia i dalszego rozwoju.
Prawdopodobieństwo wystąpienia pozycji poprzecznej w ostatnich tygodniach ciąży rośnie w przypadku ciąż mnogich, współwystępowania problemu łożyska przodującego, wcześniejszych porodów, zwłaszcza przedwczesnych oraz nietypowego kształtu macicy.
Podsumowując, w przypadku grożących nieprawidłowości w ułożeniu płodu, warto robić wszystko, co w naszej mocy, aby zmotywować maluszka do zmiany pozycji. W sieci znaleźć można specjalne ćwiczenia polegające na wypychaniu miednicy, które mogą okazać się pomocne. Specjaliści polecają również częste siedzenie na piłce i klęczenie w pozycji na czworaka. Wreszcie, sama opcja współczesnego porodu przez cesarskie cięcie – przebiegającego zwykle bez żadnych komplikacji – powinna być uspakajająca i pocieszająca. Kiedyś kobiety nie miały takiej opcji!
Tagi: ułożenie płodu
Dodaj komentarz