Angina to choroba zdradliwa i mająca wiele twarzy, szczególnie zaś trudna do zidentyfikowania u malutkich dzieci. Tymczasem konsekwencje mogą być bardzo poważne…
Wokół pojęcia „anginy” narosło bardzo wiele mitów i niejasności. Są ludzie (i niestety lekarze), którzy anginą nazywają każde zapalenie gardła; są tacy, którzy zawsze żądają antybiotyków. Tak naprawdę jednak każdy przypadek jest indywidualny i wymaga precyzyjnej oceny medycznej, zwłaszcza pod kątem przyczyny choroby.
Najczęstszym winnym klasycznej anginy, czyli zapalenia migdałków i błony śluzowej gardła, jest bakteria należąca do paciorkowców grupy A, a dokładnie Streptococcus pyogenes. Niezwykle zakaźna, roznosi się drogą kropelkową i choć nie może przeniknąć do organizmu niemowlęcia z mlekiem matki, bardzo łatwo jest ją „złapać” wskutek niewystarczającego mycia rąk czy brodawek u piersi. Obecność paciorkowca należy zawsze potwierdzić wymazem z gardła!
Anginę mogą jednak wywoływać także inne bakterie, m.in. gronkowce czy pneumokoki. Zdarza się także, że zapalenie migdałków i błony śluzowej gardła ma charakter wirusowy lub grzybiczny i wówczas antybiotykoterapia jest wręcz niewskazana.
U dorosłego można pomylić anginę z wirusowym zapaleniem gardła czy mononukleozą, ale spektrum potencjalnych chorób jest zawężone dzięki charakterystycznemu bólowi gardła. Niestety, kilkumiesięczne niemowlę nie jest w stanie poskarżyć się w żaden sposób na problemy z przełykaniem, a angina manifestuje się u niego zazwyczaj ogólnymi objawami, które można przypisać dziesiątkom innych schorzeń. Początek infekcji wiąże się zwykle z wyraźnym podwyższeniem temperatury – nawet do 40 stopni C, a także niechęcią do jedzenia i płaczliwością. Czasami objawem towarzyszącym jest również wodnisty katar oraz śluzowe, rzadkie kupki.
Nieco starsze dzieci będą już łapać się z gardło i omijać pokarmy i napoje szerokim łukiem. Dodatkowo często dołącza się ból brzuszka, a nawet wymioty czy biegunka, które mogą być mylnie interpretowane jako grypa żołądkowo-jelitowa. Po zajrzeniu maluszkowi do gardła przy anginie zobaczymy mocno zaczerwienione, przekrwione wręcz łuki podniebienno-gardłowe, a często również spuchnięte, mocno powiększone migdałki. Charakterystyczny biały nalot na migdałach, choć silnie wskazuje na anginę, nie pojawia się we wszystkich przypadkach i nie może być traktowany jako symptom rozstrzygający.
Zweryfikowana badaniem posiewowym angina wywołana paciorkowcem jest jedną z niewielu chorób dziecięcych, które rzeczywiście wymagają antybiotykoterapii ze względu na możliwe powikłania. Przy anginie lekami pierwszego wyboru są pochodne penicyliny podawane w zastrzykach lub syropie. O ich podaniu u niemowlęcia musi jednak zadecydować pediatra – literatura medyczna często wskazuje na możliwość samowyleczenia się i braku ryzyka komplikacji przed ukończeniem 1 roku życia. Niemowlętom przede wszystkim więc podaje się leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, najlepiej w postaci czopków.
W przypadku podania antybiotyku, zwykle zaczyna on działać po 48 godzinach od podania pierwszej dawki i wtedy następuje wyraźne przełamanie i poprawa samopoczucia dziecka. Brak poprawy może oznaczać nieprawidłowo dobrany antybiotyk lub źle zdiagnozowaną chorobę. Szacuje się, że w przypadku 10% infekcji paciorkowcowych migdałków penicylina z nieznanego powodu nie działa skutecznie.
W trakcie antybiotykoterapii oraz po niej wymagane jest podawanie dzieciom w każdym wieku wspomagająco aptecznych probiotyków. Niemowlęta karmione powinny być wyłącznie mlekiem (idealnie z piersi), zaś starszym dzieciom należy podawać dietę płynną w postaci kaszek i musów oraz dużą ilość ciepłej wody oraz herbatek do popijania.
Paciorkowcowe zapalenie migdałków atakuje głównie dzieci, w przeważającej mierze grupę wiekową od 5 do 15 lat. Chorują jednak także młodsze maluchy, zwłaszcza te uczęszczające do żłobków i przedszkoli, gdzie o zakażenie bardzo łatwo. Łagodny przebieg anginy, który jest możliwy i opóźnia interwencję antybiotykową, może tymczasem wywołać dalsze schorzenia, niektóre o groźnym przebiegu. Najczęściej dochodzi do bolesnego zapalenia ucha środkowego, zatok czy węzłów chłonnych, które przedłużają cierpienia maluszka. O wiele groźniejsze, choć stosunkowo rzadsze, są natomiast kłębuszkowe zapalenie nerek, gorączka reumatyczna mogąca uszkodzić serce oraz w skrajnym wypadkach nawet sepsa, czyli posocznica zagrażająca życiu.
Niestety, nawet dobrze zaleczona angina, zwłaszcza jeśli powtarza się regularnie, ma drastyczne skutki dla zdrowia właśnie ze względu na antybiotykoterapię. Penicylina niszczy bowiem skutecznie nie tylko paciorkowce, ale także mikroflorę jelitową, mogąc w długiej perspektywie doprowadzić do zaburzeń układu pokarmowego, nawracających grzybic, a nawet depresji – najnowsze badania łączą bowiem wyjałowienie jelit z zaburzeniami pracy neuroprzekaźników w mózgu. Dziecko, u którego anginy pojawiają się częściej niż dwa razy w roku powinno być pod ścisłą kontrolą lekarską – stosuje się u niego często kombinowaną terapię, a rodzice muszą zostać pouczeni o wymogach prewencji, która obejmuje częste mycie i sterylizowanie smoczków, kubków, zabawek, itd. Coraz rzadziej praktykowaną, ale wciąż zalecaną metodą przy powracających anginach jest także usunięcie migdałków u dziecka. Każdy przypadek wymaga jednak indywidualnej konsultacji laryngologicznej.
Tagi: angina u niemowląt
Dodaj komentarz