„Owoce i warzywa” to czołowe hasło na sztandarach zwolenników zdrowego żywienia i trudno się temu dziwić, patrząc na niedostatki współczesnej diety. Dla bardzo małych dzieci jednak nie każda naturalna witamina jest rzeczywiście najzdrowszym wyborem.
Oficjalne zalecenia dotyczące żywienia niemowląt różnią się nieco w zależności od źródła, ale przewidują rozpoczęcie rozszerzania diety maluszka na okres od końca 4 miesiąca do początku 6 miesiąca. Jeśli chodzi o owoce, to na pewno nie warto się spieszyć – witamin ma dziecko wystarczająco dużo z mleka matki lub mleka w proszku, a dodatkowy błonnik na tym etapie nie jest jeszcze jelitom potrzebny. Generalnie lepiej jest zacząć od podawania warzyw typu marchewka czy dynia, a owoce zostawić na koniec – gdy niemowlę zaakceptuje już inne, mniej słodkie smaki.
Pierwsze podawane dziecku owoce muszą być przede wszystkim lekkostrawne i łatwe do rozdrobnienia. Na pierwszy ogień idą więc zwykle prażone jabłka, które przerobić można na gładki mus oraz łatwe do rozgniecenia banany. I faktycznie, trudno o lepszy wybór – mało które dziecko ma problem z ich smakiem, a stanowią one ważny bodziec dla rozwijających się jelit. Samo jabłko, niezwykle bogate w witaminę C i pektynę, można również zetrzeć na surowo na bardzo drobnej tarce i podawać półrocznemu bobasowi w bardzo małych ilościach. Do tego duetu warto też dołączyć gruszki, będące najmniej alergicznym i bardzo łatwo strawnym owocem, a także morele i brzoskwinie – bogate w witaminy, beta-karoten, pektynę, a przy tym łagodne w smaku i niepowodujące uczuleń.
Niestety, są też złe wieści. Zdaniem naukowców badających zawartość pestycydów i innych toksycznych związków stosowanych w rolnictwie brzoskwinie, jabłka i gruszki znajdują się w niesławnej czołowej piątce najbardziej skażonych owoców! W ramach możliwości więc dla niemowlaka warto wybierać owoce z organicznej uprawy, mimo wyższej ceny. Banany nie stwarzają natomiast zagrożenia, dzięki grubej skórce chroniącej miąższ.
Od szóstego miesiąca można też z powodzeniem podawać maluszkowi kawałki arbuza – stosunkowo „czystego” chemicznie i doskonale gaszącego pragnienie. Jedyne zastrzeżenie to pestki, które należy naprawdę bardzo starannie usuwać.
Wielu mamom słusznie wydaje się, że truskawki w supermarkecie w połowie lutego to zaledwie atrapa przemycająca ogromne ilości chemii. Z tym większą chęcią sięgają jednak po nasze rodzime, polskie truskawki, które faktycznie są kopalnią zdrowia, zwłaszcza witaminy C, kwasu foliowego, magnezu, potasu, fosforu oraz antyoksydantów. Niestety jednak, co służy dorosłym i starszym dzieciom, nie musi być najlepsze dla niemowląt. Truskawki są bowiem dość silnie uczulającymi owocami, mogącymi powodować rozstroje żołądka oraz wysypki. Idealnie jest więc poczekać z wprowadzeniem ich do diety dziecka do wieku 10-12 miesięcy, a dawkowanie zacząć od bardzo małych ilości rozdrobnionych owoców. Paradoksalnie, przetworzone truskawki w postaci dodatku do kaszki czy jogurtu nie stwarzają żadnego zagrożenia.
Nieco bezpieczniejszym pod względem ryzyka alergicznego wyborem są maliny, bogate w witaminę C, E, K i kwas foliowy, ale po podaniu ich maluchowi w początkowej, małej ilości należy bacznie obserwować dziecko pod kątem rozwinięcia ewentualnej wysypki.
Cytrusy również bywają chwalone jako owoce pełne witaminy C i antyoksydantów, ale ich obecność w diecie dziecka w pierwszym roku życia jest mocno kontrowersyjna. Zwłaszcza kwaśne cytrusy takie jak cytryny, pomarańcze i grejpfruty potrafią powodować bardzo bolesne zapalenie pieluszkowe związane z zakwaszonym odczynem moczu i stolca maluszka. Ponadto, cytrusy mogą wywoływać lub pogarszać istniejące już problemy żołądkowe, a konkretnie biegunki oraz ulewanie. Kwaśność owoców daje często o sobie znać także w formie uporczywej wysypki wokół ust. Z wspomnianych wyżej powodów zdecydowanie warto wstrzymać się z cytrusami do momentu ukończenia przez dziecko 1 roku życia. Pod żadnym pozorem nie należy też dodawać skórki cytrynowej lub pomarańczowej do potraw podawanych małych dzieciom, ze względu na jej wysokie skażenie substancjami chemicznej ochrony roślin.
We współczesnych supermarketach łatwo już przez cały okrągły rok kupić owoce, których nasze babki nie znały nawet z widzenia. Dylematem rodziców jest zwykle rozstrzygnięcie między radością dla dziecka i poszerzaniem jego menu, a strachem o chemiczny bagaż niezbędny do przetransportowania owoców przez pół kuli ziemskiej. O dziwo, okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podczas gdy wysoki poziom skażenia poza wspomnianymi wyżej owocami wykazują również maliny, wiśnie, melon typu Cantaloupe oraz winogrona, do najmniej toksycznych owoców należą ananasy, mango, banany, kiwi i papaje. Z tego grona na szczególną uwagę zasługuje papaja, która jest uwielbiana przez dzieci ze względu na miękkość i delikatny smak, a w swym miąższu zawiera wysokie dawki witaminy C i witamin z grupy B, magnezu oraz papainy, enzymu usprawniającego proces trawienia. Papaję można z powodzeniem podawać już po skończeniu pierwszego półrocza, a nieco dłużej warto poczekać z ananasem i kiwi, które mogą, choć nie muszą wywoływać uczulenie i opuchnięcie języka.
Świadomi rodzice z gorliwością „połykają” poradniki dotyczące zdrowego żywienia i mają czasem tendencję do przedobrzania. Okazuje się bowiem, że nadmiar owoców może każdemu zaszkodzić, a niemowlętom najbardziej. Bardzo duże dawki błonnika przy niedostatecznej ilości płynów paradoksalnie powodują zaparcia, zaś efekt zapychania brzuszka prowadzi do faktycznego niedojadania – maluchom zaczyna brakować ważnych tłuszczów i białek w diecie. Niemowlętom do ukończenia pierwszego roku życia nie powinno się więc podawać więcej niż 100 g owoców dziennie. Apel o rozsądek rozszerzyć też należy na soki owocowe, które wbrew w powszechnemu mniemaniu wcale nie są zdrowe, promując niepotrzebne skoki insuliny i nie dając dziecku żadnego błonnika, a jedynie cukry proste. Do ukończenia 12 miesięcy należy wstrzymać się więc całkowicie z podawaniem soków, a potem serwować je dzieciom rozwodnione, w proporcji 1:1. Jest to zresztą praktyka, którą warto kontynuować przez kolejne lata!
Tagi: dieta dziecka, odżywianie, owoce
Sylwia w dniu 16 września 2021 13:43
Soki nie powinny być podawane do 1 r.ż. Później nie więcej niż 120ml dziennie. Owoc w całości zawsz będzie lepszy niż sok.