Dostajesz zaproszenie na ślub i już cieszysz się na wyjście do ludzi, a tutaj nagle niespodziewany dopisek: „bez dzieci”. Jak na to zareagować?
Pomysł na organizowanie wesel tylko dla dorosłych cieszy się coraz większą popularnością. I nic dziwnego. Ludzie stają się bardziej asertywni i próbują realizować śluby swych marzeń, nierzadko na wzór hollywoodzki. Nie ma w nich niestety miejsca na płaczące szkraby i małych rozrabiaków.
Nowa moda ma wielu przeciwników, zwłaszcza wśród rodziców. Spróbujmy jednak zrozumieć nowożeńców, którzy najprawdopodobniej nie posiadają jeszcze własnych pociech. Tym samym brakuje im cierpliwości, tolerancji i empatii, jakie wykształca w człowieka wychowanie własnych latorośli. A śluby w dzisiejszych czasach stają się eventami na miarę filmowych gali. Wyreżyserowane co do minuty, obkupione ciężkimi tysiącami złotych i montowane w galerie i widea, które będą potem miesiącami krążyć w mediach społecznościowych, nie pozostawiają wiele marginesu na wypadki.
Można się z tym trendem nie zgadzać, ale nie sposób odmówić młodej parze prawa do decydowania jak chcą zawiązać węzeł małżeński. To w końcu ich wyjątkowy wieczór, do którego wkładają nie tylko pieniądze, ale także czas i energię. Czemu miałyby im przeszkadzać cudze dzieci?
Niestety, jakkolwiek grzeczne i dobrze wychowane są nasze pociechy, młody wiek jest kwintesencją spontaniczności. Niemowlęta mogą krzyczeć i wymagać karmienia piersią, kilkulatki będą z ciekawości ściągać ozdoby ze stołu, kłócić się miedzy sobą i wybrzydzać nad wystudiowanym menu. Starsze dzieci natomiast bywają głośne, lubią płatać psikusy i zaskakująco łatwo zmieniają piękną salę balową w plac dzikich zabaw. A na to wszystko są jeszcze ci rodzice, którzy zamiast uczestniczyć w oczekiwanych od nich aktywnościach będą biegać po butelki z mlekiem, rozgniatać widelcem ziemniaczki albo bawić się w ciuciubabkę.
Decyzja o niezapraszaniu dzieci często wynika też z faktu, że młodożeńcy nie czują chęci na organizowanie kącika zabaw i atrakcji dla najmłodszych. Na wielu weselach „rodzinnych” stało się to praktyką, ale – ponownie – nie każdy musi mieć na to ochotę. Nie każdy też towarzystwo dzieci lubi.
Trochę zrozumienia należy się jednak również drugiej stronie, czyli rodzicom, którzy muszą wybrać między rezygnacją z imprezy a koniecznością pozostawienia swych pociech w domu. Dla wielu z nich wizja wyjścia do ludzi jest wielką atrakcją po miesiącach czy latach ograniczeń towarzyskich. Marzą, aby porozmawiać, zobaczyć krewnych czy znajomych, pochwalić się potomstwem.
W wielu współczesnych rodzinach od pierwszych miesięcy życia dzieci praktykuje się też szeroko zakrojoną integrację. Podróżujemy z niemowlętami, wnosimy je w nosidełkach na górskie szczyty, zabieramy do kawiarni czy restauracji. I nie da się ukryć, że jest to piękny trend – rodzicielstwo staje się przygodą, a nie tylko poświęceniem. Sama idea, aby zostawić gdzieś dzieci, może więc niektórych z nas napawać zgrozą.
Nie wszyscy mają też z kim pozostawić pociechy. Dziadkowie mogą być bądź niechętni, bądź geograficznie oddaleni, bądź też zaproszeni na tę samą imprezę. A wynajęta opiekunka nie satysfakcjonuje sporej części rodziców.
Młoda para może oczywiście zażyczyć sobie wesela bez dzieci i choćby z żalem, ale należy ten fakt zrozumieć. Nie wypada robić wokół zaproszenia z klauzulą szumu i zamieszania. Jeśli nie wyobrażasz sobie iść na wesele bez pociech, po prostu grzecznie odmów i życz nowożeńcom dobrej zabawy. Obgadywanie i krytykowanie nikomu nie służą.
Z drugiej strony, możesz rozważyć, czy jednak nie warto znaleźć dla dzieci alternatywnej opieki. Maluchy do lat trzech i tak w większości przypadków będą się raczej męczyć, biorąc udział w weselu, niż dobrze bawić. Może je stresować nadmiar ludzi, głośna muzyka, dziesiątki nakazów i zakazów. Co więcej, wy jako rodzice też będziecie inaczej spędzać czas, jeśli na jeden wieczór zostaniecie zwolnieni z miłego, ale bądź co bądź, obowiązku nieustannej troski i dozoru. Może warto pozwolić się sobie na tę odrobinę swobody?
Kwestię opieki nad maluchami zazwyczaj da się jakoś rozwiązać bez stresu. Ciocie, wujkowie, dobre koleżanki czy zaprzyjaźnione sąsiedzkie rodziny mogą poratować was w potrzebie, dzieciom zapewniając wcale nie gorszą zabawę. Nie musicie przecież na weselu spędzać całej nocy! Jeśli wrócicie późnym wieczorem taksówką, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wszyscy będą zadowoleni – i Wy, i państwo młodzi, i wasze pociechy, które nieco inaczej spędzą koniec dnia.
A co Wy myślicie o weselach bez dzieci? Bojkotujecie je czy, wręcz przeciwnie, chętnie z nich korzystacie? Podzielcie się z nami Waszymi opiniami i doświadczeniami!
Tagi: wesele
Dodaj komentarz