Twoje dziecko wyrosło już z trudnego wieku niemowlęcego, nauczyło się chodzić, coraz więcej rozumie, zaczyna współpracować. Mogłoby się wydawać, że najtrudniejsze za Wami, gdy nagle w malucha wstępuje przysłowiowy diabeł.
Bunt dwulatka to fenomen, który według autorów z The New York Times dotyka nawet 85% dzieci w wieku od 18 do 36 miesięcy. Poniekąd należy się go więc spodziewać. Im lepiej przygotujesz się do tego trudnego okresu, tym większa szansa na uniknięcie największych dramatów.
To, że dziecko nie posłucha lub otwarcie okazuje sprzeciw, jest rzeczą normalną i przynależną dojrzewaniu. Problem pojawia się, gdy emocję wezmą górę i maluch wpada w ewidentnie niekontrolowany atak złości. Nie tylko będzie wówczas ignorował polecenia, ale często wpadnie w histeryczny płacz, może krzyczeć, tupać, bić ludzi wokół i próbować niszczyć co wpadnie mu w ręce. Takie sceny w miejscach publicznych przyprawiają większość rodziców o palpitacje, a nierzadko i własne ataki gniewu. Niestety, dziecko w okresie szału może bowiem zaszkodzić sobie lub spowodować nietanie szkody.
Ataki złości mogą trwać nawet do 15-20 minut, po czym samodzielnie się wyciszają – czasem wręcz jak nożem uciął, gdy tylko maluch zmęczy się swoim wyczerpującym przedstawieniem. Czy należy je więc przeczekać, czy może lepiej spróbować je szybciej zgasić?
Aby w odpowiedni sposób podejść do buntu dwulatka, należy najpierw zrozumieć jego przyczynę. Bynajmniej nie ma ona nic wspólnego ze złym wychowaniem czy podłą naturą dziecka. Według psychologów ataki złości są przejawem bezradności malucha, które potrzebuje zaznaczyć swoje „ja”, ale nie umie zrobić tego w sposób cywilizowany. Podstawowym problemem wydaje się tutaj brak zdolności do werbalnej komunikacji na odpowiednim poziomie.
Pamiętaj, że system nerwowy, a co za tym idzie, emocje dziecka dopiero się rozwijają i mogą być źródłem frustracji. Zmęczenie, głód, ból, pragnienie czy strach to stany, które dorośli potrafią owładać – małe dzieci niestety wcale. Głośne wyrażanie swoich potrzeb i bolączek jest też ich sposobem na „uczenie się” otoczenia. Dzieci próbują dowiedzieć się, jaki mogą wywrzeć wpływ na innych.
Nie pomaga też fakt, że dwulatek nie rozumie, dlaczego trzeba się spieszyć na autobus, a mokre ubranie nie sprzyja zdrowiu. W ogromnej większości przypadków Twoje wymagania są dla niego tak samo nieracjonalne, jak jego dla Ciebie.
Częściej ataki niekontrolowanej złości obserwuje się u dzieci wrażliwych oraz podlegających silnej stymulacji (np. zabieranych wciąż w nowe miejsca, poddawanych różnym doświadczeniom). Punktem zapalnym może być błahostka – fakt, że inny maluch zabierze zabawkę lub mama odmów kupna lizaka w sklepie. Czasami sytuacja eskaluje w przeciągu kilku minut do prawdziwego dramatu.
Nie jest łatwo poradzić sobie z szalejącym maluchem, do którego nie przemawiają żadne argumenty, bez utraty panowania nad samym sobą. W miejscach publicznych dodatkowo czujemy się skrępowani, a czasem wręcz boimy się „co pomyślą inni”. Nie jest rzadkością widok, w którym zestresowana mama nerwowo odciąga dziecko za ramię. Nie tędy jednak droga.
W przypadku ataku złości w żadnym razie nie należy reagować agresją – ani fizyczną, ani werbalną. Zaostrza to tylko konflikt, krzywdzi malucha i stawia rodzica przed przygnębiającym faktem wychowawczej porażki. Dziecko nie robi Ci na złość, więc nie karz go własną złością! Co w takim razie należy robić?
Jeśli to tylko możliwe (np. w domowym środowisku) buntownicze sceny należy całkowicie ignorować, nie pozostawiając jednak brzdąca samego. Nie patrzyć, nie mówić, nie krzyczeć, nie dać po sobie znać żadnej frustracji. Dla malucha taki brak reakcji jest sygnałem, że to nie jest dobry sposób na zwracanie na siebie uwagi i manipulowanie otoczeniem. Pozostawiony sam sobie znudzi się raczej prędzej niż później.
Reagować trzeba jednak zawsze, jeśli dziecko jest zagrożeniem dla siebie samego, innych lub mienia. W takiej sytuacji należy wyraźnie sprzeciwić się agresji i możliwie jak najdelikatniej przenieść lub przewieźć malucha do bezpiecznego ustronnego miejsca i pozwolić mu „wybić się” bez żadnych szkód. W dalszym ciągu jego zachowanie warto jednak ignorować. Komentarz typu „możesz czuć się rozeźlony, ale w żadnym razie nie wolno Ci nikogo bić” jest jak najbardziej na miejscu.
Gdy tylko atak ustanie, dobrze jest jednak pochwalić zakończenie sceny, podziękować za spokój i opanowanie. Z młodszymi dziećmi w tym momencie można już przejść do innych zajęć, z tym nieco starszymi warto jednak chwilę porozmawiać.
… to tylko kilka możliwych pytań, które zwrócą dziecku uwagę na przyczyny jego zachowań. Kary nie są w tym miejscu wskazane, bowiem nie mają żadnej wartości dydaktycznej – maluch nie zdecydował się przecież sam popaść w złość. Lepiej pomóż mu zrozumieć, co go zirytowało i jak w przyszłości można podobny problem rozwiązać.
Chcielibyście uniknąć scen w supermarketach czy afer w piaskownicy? Ich częstotliwość i nasilenie zależą w dużej mierze od codzienności. Aby je zredukować:
Co zaś najważniejsze, nie poddawaj się i nie popadaj w kompleksy! Okres buntów jest całkowicie naturalnym zjawiskiem i w końcu minie. Im spokojniej będziesz reagować na ekscesy, tym większa szansa, że sytuacja się wkrótce unormuje. Pamiętaj, że to rodzice są najważniejszym wzorem zachowania dla dzieci!
Bibliografia:
https://www.nytimes.com/article/temper-tantrum.html
https://www.nhs.uk/conditions/baby/babys-development/behaviour/temper-tantrums
https://raisingchildren.net.au/toddlers/behaviour/crying-tantrums/tantrums
https://www.parents.com/toddlers-preschoolers/discipline/tantrum/a-parents-guide-to-temper-tantrums/
Tagi: bunt dwulatka, wychowanie dziecka
Dodaj komentarz