Większość z nas marzy o tym, by jak najdłużej wyglądać pięknie. Pomagają w tym zabiegi medycyny estetycznej i operacje plastyczne. Jeśli wykonywane są z umiarem, przynoszą wspaniałe efekty. Gorzej, gdy przekroczy się subtelną granicę dzielącą piękno od brzydoty.
Wiele mówi się ostatnio o nadużywaniu zabiegów odmładzających przez gwiazdy na całym świecie. O tym, dlaczego tak się dzieje, jakie są nowe trendy w chirurgii plastycznej i medycynie estetycznej oraz czy Polki chcą się odmładzać, rozmawiamy ze specjalista chirurgii plastycznej, estetycznej i rekonstrukcyjnej, dr. Piotrem Osuchem.
Czy Pana zdaniem operacje plastyczne i zabiegi medycyny estetycznej stały sie plaga współczesnej cywilizacji?
dr Piotr Osuch: Nie, choć dla dużego grona osób „poprawianie natury” wydaje sie panaceum na wszelkie problemy. I to nie tylko ciała, ale i duszy. Uważamy, że dzięki temu, iż wygładzimy zmarszczki czy powiększymy biust, będziemy bardziej kochani, podziwiani, doceniani w pracy, zyskamy nowych przyjaciół… Te złudną wiarę w połączenie idealnego wyglądu z sukcesem kreują w dużej mierze media. Było i jest wiele programów, które pokazuja, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kopciuszek zmienia się w królewnę i żyje długo i szczęśliwie. Dawniej chirurgia plastyczna była dziedziną medycyny, która zajmowała się leczeniem ludzi oszpeconych w wyniku wypadków, poparzeń. Była to tzw. chirurgia rekonstrukcyjna. Jednak nieustanne udoskonalanie metod operacyjnych, zwłaszcza w USA i krajach Ameryki Południowej, sprawiło, że można ją było wykorzystywać także do poprawiania urody. Do Polski moda na przemiany estetyczne przyszła z Zachodu po 1989 roku. Jednak jeszcze do niedawna była tematem tabu. Dopiero ostatnio więcej się mówi o chirurgii estetycznej. Nadal jednak chętniej przyznajemy się do wygładzenia zmarszczek botoksem bądź kwasem hialuronowym niż do operacji z użyciem skalpela czy odsysania tłuszczu.
Z jakich zabiegów upiększających najchętniej korzystają Polki?
P.O.: Głównie z tych oferowanych przez medycyne estetyczną. Panie chcą szybkich efektów i minimalnego okresu gojenia. Dlatego najczęściej wybierają botoks i wypełniacze z kwasu. Jest to zresztą zgodne ze światowym trendem. Z badań przeprowadzonych przez American Academy of Facial Plastic and Reconstructive Surgery wynika, że aż 92 proc. pań, które rozważają pozbycie się zmarszczek, wybiera metody mało inwazyjne. Jeśli chodzi o zabiegi operacyjne, to na pierwszym miejscu jest powiększanie piersi, potem plastyka powiek, odsysanie tłuszczu, lifting twarzy i korekcja nosa. Z roku na rok zwiększa się też liczba młodych mam, które chcą poprawić wygląd brzucha i piersi.
Coraz częściej się okazuje, że granica między upiększaniem a oszpecaniem jest płynna. W prasie i telewizji widzimy gwiazdy, które w poprawianiu urody poszły o krok za daleko. Dlaczego?
P.O.: To złożony problem. Jednym z powodów jest na pewno szeroka dostępność tych usług. Jeśli widzimy kogoś, kto ma nieruchomą maskę zamiast twarzy, usta „mapeta” czy „rybi pyszczek”, to zwykle oznacza, że przesadził z liczbą zabiegów. Pojawia się jednak pytanie: dlaczego lekarz zgodził się je wykonać? Czy nie widział, że dodatkowy zastrzyk, kolejna ingerencja skalpela zmienia twarz nie do poznania? że zamiast upiększyć, uczynią z pacjenta jego własną karykaturę? Chirurg plastyk czy lekarz medycyny estetycznej nie może być jedynie wykonawcą usług, a zabiegi nie mogą być traktowane życzeniowo. Lekarz musi być jednocześnie doradcą i psychologiem. Powinien wybrać dla pacjenta najlepszą opcję i umieć go przekonać do swojej wizji. Nie należy ulegać presji, która próbują wywierać niektórzy pacjenci. Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu lekarz powinien doskonale się orientować w zasadach proporcji i symetrii i to on musi wiedzieć, kiedy zabieg wychodzi poza granice naturalności. Pacjent, który ogląda się na co dzień w lustrze, nie potrafi dostrzec subtelnych zmian, brakuje mu dystansu. Rola lekarza jest mu pomóc. Zdarzają się też, niestety, nieudolni „specjaliści”, którzy zamiast pacjenta upiększyć, oszpecają go. Wielu osobom po medycynie czy stomatologii wydaje się, że „estetyka” to łatwy i szybki zarobek, niewymagający specjalnej praktyki i nauki. Z tego powodu w ostatnich latach bardzo wzrosła liczba komplikacji i powikłań po zabiegach. Dlatego tak uważnie i starannie należy wybrać specjalistę. Sprawdzić jego przygotowanie, doświadczenie, przeczytać o nim opinie w internecie…
Czy w Pana praktyce zdarzają się pacjenci, którzy na własne życzenie chcą sobie zrobić „krzywdę”?
P.O.: To nieodłączny element zawodu. Jeśli uważam, że zmiany, którym chciałby sie poddać pacjent, będą dla niego niekorzystne, próbuję mu to wytłumaczyć. Często posługuję się symulacją komputerowa, która pomaga wizualizować problem. Staram się uświadomić pacjentowi, że tak radykalne i nienaturalne przemiany spowodują u niego problemy z samoakceptacją. Czasem się zdarza, że w ogóle trzeba zrezygnować z zabiegów, bo problem pacjenta tkwi w psychice, a nie w wyglądzie. Wtedy potrzebna jest pomoc psychoterapeuty lub psychiatry. Istnieje także, nieliczna wprawdzie, grupa osób, które właśnie takim, niezbyt naturalnym, czasem dość dziwnym, wyglądem chcą na siebie zwrócic uwage, pragną być tak zapamiętane. Najbardziej znanym przykładem może być tu słynna „kobieta kot”, czyli Jocelyn Wildenstein.
Podobno liczne operacje plastyczne i zabiegi medycyny estetycznej doprowadziły do tego, że „rozpada” się jej twarz. Kiedyś w tym kontekście mówiło się o Michaelu Jacksonie, ostatnio przywołuje sie przykład Donatelli Versace. O jaki „rozpad” chodzi?
P.O.: Najczęściej jest to wina tzw. stałych wypełniaczy, popularnych i szeroko wykorzystywanych jeszcze kilka lat temu (także i dziś są one w ofercie niektórych gabinetów w Polsce i na świecie). Okazało się, że w wielu wypadkach po kilku czy kilkunastu latach organizm zaczyna odrzucać te substancje, traktując je (i słusznie) jako ciała obce. Powstaje stan zapalny, owrzodzenia, guzy, wycieki ropne. Jedynym sposobem, by się tego pozbyć, jest wycięcie wypełniacza, czego zwykle nie udaje się zrobić bez blizny, zniekształcenia twarzy. Problematyczny okazał sie też stosowany ponad 10 lat temu płynny silikon, który teraz uszkadza piersi. Najnowszym, wzbudzającym wiele kontrowersji produktem estetycznym jest gęsty kwas hialuronowy używany do powiększania piersi i pośladków. Wprowadzono go w Polsce ponad 3 lata temu i teraz się okazuje, że choć to tylko kwas hialuronowy, w tak dużym zagęszczeniu i objętości nie rozkłada się w ciele całkowicie. W piersi pozostaje grudka, którą usunąć może jedynie skalpel.
Czy są takie zabiegi, których nadużywanie na pewno skończy się efektem maski?
P.O.: Myślę, że można przesadzić z botoksem, który paralizuje mięśnie twarzy. Oczywiście efekt ten mija po kilku miesiącach. Jednak im częściej ostrzykujemy się toksyną botulinową, tym dłuższe są okresy, kiedy twarz pozostaje nieruchoma. Nie polecam też nadużywania kwasu hialuronowego. Ten wypełniacz może osiagać naprawde spore objętości. Wiąże czasteczki wody i wbudowuje się w znajdujacy się w skórze naturalny kwas, dlatego może bardzo „spuchnąć”. Należy też pamiętać, że nie w każdym wypadku i nie w każdym wieku efekt odmłodzenia skóry, poprawy owalu twarzy i wygładzenia zmarszczek można osiągnąć dzięki medycynie estetycznej. Czasem skóra jest tak wiotka i jest jej tak „dużo”, że poprawić to może jedynie skalpel. Oczywiście decyzje co do wyboru metody powinien podjąć pacjent wspólnie z lekarzem.
Sporo mówi się ostatnio o nowym trendzie w chirurgii plastycznej, tzw. natural look. Na czym on polega?
Trend ten zrodził się właśnie z obawy przed przekraczaniem subtelnej granicy dzielącej naturę od sztuczności czy też upiekszanie od oszpecania. Jest to reakcja na to, co zaczeło się dziać z niektórymi celebrytami, zwłaszcza w Hollywood. Spowodowało to, że podejście do chirurgii plastycznej uległo tam całkowitej zmianie. W USA i Europie rośnie liczba zwolenników takich operacji plastycznych i zabiegów estetycznych, które nie zaburzają naturalnego wyglądu. Trend ten stał się szczególnie silny w kręgach związanych z filmem, kiedy się okazało, że producenci mają problemy ze znalezieniem aktorów, którzy potrafiliby mimiką wyrażac emocje. Szczególnie napiętnowane są dziś napompowane usta oraz nadmiar botoksu. Obecnie w Hollywood za kobiete „glamour”, czyli piękną, olśniewającą, z tzw. najwyższej półki, uważa się panią o zdrowej, gładkiej cerze i pięknych zębach, a mężczyzna „glamour” to ten o delikatnie wyrzeźbionej muskulaturze. „Natural look” dotarł nawet do Ameryki Południowej, ojczyzny operacji plastycznych. W Kolumbii, gdzie powiększaniu piersi poddawały sie już nastolatki, zaczęto poszukiwać modelek, które w ogóle nie były operowane lub u których taka ingerencja była niewielka! To duża zmiana.
Moda na ekologie nie omineła też zabiegów anti-ageing. „Zielone” operacje plastyczne – co to takiego?
P.O.: Najważniejszym założeniem takich operacji jest wykorzystanie naturalnego, biologicznego materiału pacjenta do zabiegów spowalniających proces starzenia się lub mających na celu odmłodzenie i poprawe wyglądu. Nie wykorzystuje się żadnych syntetycznych czy chemicznych preparatów (botoksu, kwasu hialuronowego, implantów silikonowych itp.), tylko korzysta z własnych tkanek pacjenta, czyli tłuszczu, krwi i włosów. Choć może to brzmieć nieco makabrycznie, w rzeczywistości zabiegi te są mało inwazyjne, bezpieczne i niezwykle skuteczne. Własna tkanka tłuszczowa to najlepszy środek do wypełnień, daje też znacznie lepsze efekty w porównaniu z syntetycznymi produktami, bo lepiej odżywia skóre, a uzyskany z niej „produkt” jest stabilny i trwały, co oznacza, że raz wstrzyknięty, np. w usta, już tam pozostaje. Można nim wypełniać wspomniane wargi i korygować ich kształt, wygładzać rysy twarzy, wypełniać bruzdy i zmarszczki, a nawet powiększać piersi. Z kolei krew świetnie odmładza skórę i pobudza wzrost włosów, dlatego wykorzystuje się ją do ostrzyknięć w mezoterapii. Kwintesencja ekologicznej chirurgii plastycznej jest przeszczep włosów. Razem ze skórą są one pobierane z tyłu głowy pacjenta i przy użyciu skalpela umieszczane tam, gdzie ich zabrakło. W nowoczesnej chirurgii plastycznej i medycynie estetycznej najważniejsze jest to, aby wprowadzane zmiany i nowy wygląd harmonizowały z wiekiem pacjenta, a każdy element idealnie pasował do całości. Tylko dzięki temu unikniemy śmieszności.
Tagi: botoks, brzuch, chirurgia, chirurgia estetyczna, chirurgia plastyczna, korekta, kwas hialuronowy, lifting, metody, odsysanie tłuszczu, operacja, operacja plastyczna, piersi, plastyka, plastyka powiek, trendy, upiększanie, wypełniacz z kwasu, zabiegi, zabiegi upiększające
Dodaj komentarz